sobota, 29 czerwca 2019

Epilog

Chciałabym, aby każdy kto przeczytał choć skrawek tej historii zostawił po sobie ślad na dole.

   Powiedziałam to. Naprawdę to powiedziałam. 
   Miałam wrażenie, że zrobienie tego pozwoliło mi wznieść się kilka centymetrów nad ziemię. Przynajmniej czułam się tak dopóki nie spojrzałam na zaskoczoną twarz Miłosza. 
   — Zosia… nie wiem co powiedzieć. 
   Było widać, że był niesamowicie zmieszany. Sama poczułam się w tamtej chwili zawstydzona jak nigdy. Moje policzki z pewnością były zaczerwienione niczym truskawki. Może mogłabym to zwalić na temperaturę panującą na zewnątrz? 
   — A gdybym cofnęła ostatnie słowa? I zamiast nich zapytała czy byłbyś w stanie mnie pokochać… czy wtedy wiedziałbyś co odpowiedzieć? — rzuciłam szybko. 
   Zmarszczył brwi i niemal się zaśmiał. Wypuścił głośno powietrze, spoglądając w kierunku domu. 
   — Nie można niczego cofać, to nie film. 
   Zagryzłam dolną wargę, bo poczułam się bardzo głupio. Tylko w jego towarzystwie czułam się tak bardzo nieporadna. 
   — To pytam po prostu — szepnęłam. — Byłbyś w stanie mnie pokochać? 
   Nie rozumiałam dlaczego, ale moje ciało zaczęło się delikatnie trząść. Emocje chyba przejmowały nade mną kontrolę. W pewnym sensie chciałabym to cofnąć. To całe przyjście do niego, to, że wyznałam swoje uczucia. Ale czy to by coś zmieniło? Nieustanne ukrywanie swoich uczuć byłoby lepsze? Wątpiłam w to. 
   Doszłam też do wniosku, że nie zależnie od jego odpowiedzi, w końcu przyznam się przed przyjaciółmi, że byłam w nim zakochana. Tak po prostu trzeba było zrobić. Nawet o wiele wcześniej, jeszcze przed tą rozmową. 
   — Jesteś przyjaciółką mojego brata. 
   — Jaki to ma związek? — sapnęłam, gestykulując rękoma. Musiałam jakoś rozładować buzujące we mnie emocje. 
   — Nie chcę, żeby to cokolwiek między wami skomplikowało. 
   — Nic bardziej nie skomplikuje naszych relacji. 
   — Nie chcę, żebyś była skazana na życie z kimś takim jak ja — wyparował. 
   — Z kimś starszym ode mnie? 
   — Z kimś tak popapranym. 
   Zamilkłam. Jak mógł myśleć w taki sposób o sobie? Jest osobą, którą podziwiałam, od najmłodszych lat. To, że napotkał przeciwności podczas studiów, niczego w postrzeganiu go przeze mnie nie zmieniło. 
   Spuścił głowę i odwrócił się do mnie bokiem. Wtedy to chyba on wolałby cofnąć czas, ale nie byłam tego pewna. 
   — Nie jesteś popaprany, Miłosz — zapewniłam go. 
   — Jestem zwykłym uzależnionym gościem, który chwilowo jest czysty, ale w każdej chwili może mi coś odwalić, Zosia. Może myślisz, że szukam tanich wymówek, ale nie. Po prostu nie udałoby się nam. Chcę to skończyć zanim cokolwiek się zacznie. 
   Jego słowa były dla mnie naprawdę trudne. Czułam, jakby moje serce powoli rozpadało się na części. 
   — Czujesz coś do mnie? 
   W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Miałam głupi nawyk, zazwyczaj chciałam wiedzieć na czym stoję. Zwłaszcza w tak ważnej kwestii. Nie ważne jak miałoby mnie to zranić. Albo zwyczajnie zaczynałam histeryzować. 
   — Jesteś dla mnie jak siostra. 
   — Nic poza tym? 
  Spojrzał na mnie w taki sposób, że nie potrafiłam określić co czuł. Wyglądał na obojętnego, ale nie mógł być. Nie chciałam, żeby był obojętny, nie w tamtym momencie. 
   — To nie ma znaczenia. 
   — Dla mnie ma. 
   Spoważniałam, on za to wydawał się być poirytowany. 
   — Jesteś dla mnie ważna. Nie potrafię powiedzieć czy czuję do ciebie coś czym mógłbym obdarować na przykład Laurę, ale nie jesteś mi obojętna. To ci wystarczy? 
   Laura. 
   — Chyba mam dość.... myślałam… oczekiwałam czegoś innego. 
   Chciałam być z nim szczera, bardziej niż kiedykolwiek z kimkolwiek. Nawet jeśli to oznaczało ostatnią szczerą rozmowę, jaką mielibyśmy przeprowadzić. 
   — Czego? Że rzucisz mi się w ramiona i wszystko będzie super? — zakpił. 
   — Nie — odparłam pewnie. — Oczekiwałam, że nawet jeśli powiesz „nie”… nie będziesz używał bezwartościowych wymówek. Jeszcze mi powiedz, że wciąż kochasz Laurę, to chyba nawet się zaśmieję. 
   Zrzedła mu mina. Myślałam, że naprawdę zacznę się śmiać. Tak gorączkowo, jakbym miała się za chwile rozpłakać. 
   — Czyli jednak? — szepnęłam. 
   — Zadzwoniła niedawno… może nawet bym ci o tym powiedział. 
  — Kiedy już byście się spiknęli? — Pokiwałam niedowierzająco głową. — No tak, przepraszam, że pokrzyżowałam ci plany. 
   — O co ty w ogóle jesteś zła? Nigdy nic ci nie obiecywałem. Nigdy nie byliśmy razem, a zachowujesz się jakbym zrobił ci najgorsze świństwo. 
   Auć. Miał rację. Mogłam trochę przesadzić, ale zwyczajnie nie potrafiłam zachować spokoju, gdy mówił o Laurze, zwłaszcza, kiedy w pewnym sensie ją do mnie porównywał. Byłam zazdrosna. 
   — Masz rację. Przepraszam. Wina zawsze leży po mojej stronie. Zawsze to mnie o wszystko oskarżałeś, bo przecież… po przeprosinach i tak zapomnę o wszystkim — powiedziałam z trudem. — Przepraszam, że się w tobie zakochałam, kiedy jeszcze byłam małym dzieckiem. I przepraszam za robienie awantur z niczego. Wiesz co? 
   Zamilkłam na sekundę, chcąc dokładniej przyjrzeć się jego zmieszanej twarzy. 
   — Przepraszam, że nie mogę cofnąć czasu. Wtedy o niczym byś się nie dowiedział. 
   Chyba zaczęło brakować mi tchu, bo każdy kolejny wdech był zbyt trudny. 
   — Przykro mi, że tak to się skończyło — dodałam jeszcze. 
   Nie miałam więcej sił, żeby znosić jego spojrzenie albo słuchać raniących słów. 
   Odchodząc miałam cichą nadzieję, że mimo wszystko mnie zatrzyma. Wyzna, że wszystko co się wydarzyło było żartem, że przesadził w niektórych kwestiach. Ale nic takiego się nie stało. Po prostu zniknęłam gdzieś za zakrętem, nie mogąc go już dostrzec. 
   Jedyne co zostało tuż obok Miłosza, to kawałek mojego serca, który od początku należał tylko do niego. 




   — Iza, inaczej nie dałabyś się namówić, żeby tutaj przyjść — jęknęłam, trzymając dziewczynę za rękę. 
   Posłała mi sfrustrowane spojrzenie i zagryzła wargę. Wysoki kok spoczywał na jej głowie, a strój jak zwykle był „poważny”. 
   — Wzięłaś mnie z zaskoczenia — zauważyła. 
   — Nie wolisz sobie z nim wszystkiego wyjaśnić? — spytałam, zatrzymując się w połowie drogi. — Zawsze to ty rozwiązywałaś sprawy, pomagałaś… tym razem to ja chcę dać od siebie jak najwięcej. Dlatego właśnie do niego idziemy. Unikanie siebie nawzajem nic nie da — dodałam, wyjaśniając. 
   — Zosia, nie uważasz, że sama powinnam do tego dojść? — Uniosła brew i położyła dłoń na biodrze, jak to ostatnio miała w zwyczaju. 
   — Hm… — Udałam, że się zastanawiam, po czym wzruszyłam ramionami. — Nie bardzo. Tak serio, to gdybyś miała do tego sama dojść, nie potrzebowałabyś aż tyle czasu. Jesteś za bystra. 
   — Ile w sumie minęło? — wyszeptała, kiedy wznowiłyśmy chód. 
   — Prawie trzy tygodnie. 
   Westchnęła i chwyciła moją dłoń. 
  — Dziękuję, że to robisz. 
   — Jesteśmy przyja… 
   — Gdyby nie ty, pewnie nie poradziłabym sobie z tym tak łatwo — przerwała mi. — Poczułam się zdezorientowana, kiedy po słowach Dawida zostałam sama. Szczerze nawet nie wiedziałam co się dookoła działo. Byłam zbyt przytłoczona myślami o Łukaszu. — Wzięła głęboki wdech. — Ale potem starałaś się rozmawiać ze mną jak najwięcej, chociaż wiem, że było dziwnie, że ja zachowywałam się dziwnie. No i mimo wszystko pamiętałaś o moich urodzinach. 
   — Głupia jesteś. Jak mogłabym zapomnieć? Poza tym, prezent był też od Łukasza. 
   — Racja. — Pokiwała głową i walnęła mnie lekko w ramię. 
   Posłałam jej rozbawione spojrzenie. 
   — A to za co? 
   — Po prostu rozładowuję atmosferę. Za chwilę skonfrontuję się z Łukaszem. 
   — Nikt nie będzie się z nikim konfrontował. Po prostu każdy ma coś do powiedzenia. Ja... też. 
   Poczułam jej ciekawskie spojrzenie, ale nie zerknęłam na nią. 
   — Będzie ciekawie. 
   — Zdecydowanie — przyznałam. — Em, Iza? 
   — Tak? 
   — Powiesz mu o tym co czujesz? 
   Miałam deja vu. Chyba pytałam dokładnie o to samo, kiedy byłyśmy nad jeziorem. Tylko, że… Trochę się pozmieniało od tamtego czasu. 
   — Myślisz, że powinnam? Nie zamąci to w naszych relacjach jeszcze bardziej? 
   Zamyśliłam się na moment. Sama miałam olbrzymie wątpliwości, czy powiedzieć o swoich uczuciach Miłoszowi, a kiedy już to zrobiłam chyba wyszło na to, że nigdy nie będzie już między nami tak jak wcześniej. Pomimo tego, nie żałowałam niczego. 
   — Iza, to jak najbardziej twoja decyzja, ale miej na uwadze to jak się będziesz z tym później czuć. 
   Byłyśmy już niemal pod domem chłopaka. Przyjaciółka sapnęła głośno i wzruszyła ramionami. 
   Miałam nadzieję, że nie spotkamy Miłosza. 
   — Nie wiem co będzie, ale chyba wolę zachować to dla siebie. Chyba łatwiej będzie mi o wszystkim zapomnieć, wiesz? I utrzymać przy okazji naszą przyjaźń. 
   Objęłam ją ramieniem i zachichotałam. 
   — Liczę na to, że mimo wszystko będziemy najlepszymi przyjaciółmi. 
   — Ja też, Zosia. Mimo wszystko. 
   Niedługo potem dotarłyśmy pod drzwi od pokoju Łukasza. Do domu wpuściła nas uśmiechnięta pani Anna, jednak było widać, że nie było to zbyt szczere. Po krótkiej wymianie zdań wpuściła nas do środka. Na moje szczęście nigdzie na horyzoncie nie pojawił się starszy z braci. 
   Zapukałam w drzwi i posłałam przyjaciółce pokrzepiające spojrzenie. Musieliśmy przejść przez to razem. Liczyłam, że wszystko dało się jeszcze ułożyć. 
   Po kilku sekundach usłyszałyśmy niemrawy głos, który uznałyśmy za pozwolenie. 
   W pokoju było ciemno, jedynym źródłem światła była lampka na biurku, obok którego siedział chłopak. Ledwo co można było dostrzec. Łukasz spojrzał na nas i chyba trochę się uśmiechnął. Obrócił się na krześle i machnął w kierunku łóżka. 
   — Cześć — przywitał się. 
   Zapaliłam światło, zamykając za nami drzwi. Na ziemi leżało kilka par ubrań i pełno pozgniatanych w kulki karteczek. Stanęłam na środku pomieszczenia. 
   — Siema, patrz kogo przyprowadziłam — powiedziałam w miarę entuzjastycznym głosem. 
   Podrapał się po karku i westchnął ociężale. 
   — Hej, Iza. 
   Czułam się dziwnie. Iza na pewno też czuła się dziwnie. O Łukaszu nawet nie wspomnę. 
   Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Miałam tylko jeden pomysł, żeby zwrócić nam swobodę w rozmowie i choć mogło to być nieco egoistyczne, wolałam jakkolwiek rozluźnić atmosferę. 
   — Zakochałam się w Miłoszu — rzuciłam szybko, nie miałam pewności czy w ogóle zrozumieli moje słowa. 
   Powolnie otworzyłam oczy i dostrzegłam zdumienie na ich twarzach. Zagryzłam policzki o środka. Już nie było odwrotu. 
   — Wiem, że was zaskoczyłam, ale nie mogłam już dłużej tego w sobie trzymać — zaczęłam swoją plątaninę słów — praktycznie od tych młodych lat widziałam w nim kogoś więcej, potem wyjechał, trochę o nim zapomniałam, ale wciąż czułam to specyficzne uczucie w klatce. Później spotkaliśmy się po tym długim czasie i wszystko się we mnie wzmogło. Na początku było nijak między nami, ale potem wydawało mi się, że rozmawiamy dosłownie na każdy temat. Dowiedziałam się trochę o jego pobycie w Warszawie, pisaliśmy, gadaliśmy… wszystko wydawało się układać. Po sprawie z chamskim zachowaniem Dawida, nie wiem dlaczego, ale postanowiłam… 
   — Ej, już. Spokojnie — przerwał mi Łukasz. 
   Patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem, być może był nawet szczerszy niż ten, którym obdarzył mnie i Izę na wejściu. 
   — Łukasz ma racje. Możesz mówić powoli, tak żebyśmy choć trochę nadążali — zachichotała, kończąc wypowiedź. 
   Wypuściłam powietrze ze świstem. 
   — Po prostu chciałam powiedzieć wam o jedynej rzeczy, o której wcześniej nie mówiłam. Zakochałam się w twoim bracie, Łukasz i powiedziałam mu o tym… ale nic z tego nie będzie. Mam nadzieję, że żaden z was nie będzie miał mi za złe… 
   — Nie mam być o co zła, Zosia. Dobrze wiesz jak jest, poza tym… serce nie sługa. 
   — Masz rację, Iza. Przepraszam, że tak nagle wyparowałam z tym, ale widzę, że podziałało. 
   Ponownie spojrzeli na mnie zdziwieni. 
   — Napięcie zniknęło, możemy swobodnie rozmawiać. Tak mi się przynajmniej wydaje. 
   Zapadła chwila ciszy. Spokojnej ciszy. Każdy patrzył po sobie i kiedy wszyscy odczuliśmy to oswobadzające uczucie, zaśmialiśmy się. 
   — Zosia… — zaczął Łukasz. — Miewasz momentami dobre pomysły. Wiesz, nie sądziłem, że mogłabyś być zakochana w moim bracie. 
   — Tak, ja też — zachichotałam nerwowo. 
   — Wspomniałaś, że nic z tego nie będzie… to znaczy co dokładnie ci odpowiedział? 
   Wydęłam usta i przechyliłam odrobinę głowę. 
   — Mało ważne. Ważne, że mam to za sobą i, że w końcu się dowiedzieliście. 
   Iza przewróciła oczami wyraźnie nieusatysfakcjonowana moją odpowiedzią i usiadła po turecku na łóżku. Usiadłam obok niej i oparłam się barkiem o ramę łóżka. 
   — Wiesz, jeśli bałaś się, że, no nie wiem… byłbym o to zły, to nie. Uważam, że to normalna rzecz zakochiwać się i tak dalej.. poza tym wyszedłbym chyba na hipokrytę, próbując cię w taki sposób jakkolwiek oceniać albo krytykować. Zwłaszcza, że… no wiecie. 
   Poczułam ogromne ciepło w brzuchu i momentalnie zachciało mi się płakać. Przetarłam oczy i uspokoiłam nieco przyspieszone bicie serca. Jego słowa tak wiele dla mnie znaczyły. Zrozumiałam, że rzeczywiście nie miałam się czego bać, w końcu byli moimi jedynymi, prawdziwymi przyjaciółmi. 
   — Łukasz, przepraszam, że jakoś… nie mogłam… nie udało mi się… — mówiła Iza, zacinając się. 
   Chwyciłam ją za rękę. Nie wiedziałam co chciała powiedzieć, ale jeśli zapragnęła powiedzieć mu o wszystkim, to tym gestem dawałam jej znać, że byłam tam razem z nią. 
   — Rozumiem, z niektórymi sprawami trzeba się oswoić. 
   Spojrzałam na Izę. Wydawało się, jakby na twarzy malowała się ulga, ale czym dokładnie była spowodowana – tego nie potrafiłam określić. 
   — Może chciałbyś opowiedzieć jak to było z tobą i Dawidem, hm? — spytałam, przenosząc wzrok na chłopaka. 
   Oparł się z westchnieniem o oparcie i wyciągnął ręce w górę, żeby po chwili położyć je na podłokietnikach. 
   — Skoro już mówimy o tak poważnych sprawach… — sapnął. 
   Usiadłam wygodniej na łóżku, żeby móc dobrze przyglądać się obydwojgu. Łukasz przybrał swobodną pozę i zaczął mówić. 
   — Spotkałem go przypadkowo w galerii, jakoś na początku wakacji. Tak się złożyło, że byłem światkiem jak starszy mężczyzna go szarpał. Nie mogłem patrzeć i nic nie robić, więc podszedłem i przerwałem im „rozmowę”. Facet się zdziwił i miał problem, że w ogóle śmiałem podejść. Dawid powiedział, że zaraz przyjdzie, gdziekolwiek miał iść i rzucił coś w stylu „na przyszłość: nie wtrącaj się” i poszedł. Później dowiedziałem się, że to był jego ojciec. Dosyć… wymagający ojciec. 
   — Dziwne — zauważyła Iza. — Przecież jego rodzice są tacy ważni i poważani w całym mieście. 
   — Wtedy nie miałem o tym pojęcia — przyznał. — Następnym razem spotkaliśmy się w dość… jakby to powiedzieć… — Przeczesał sobie włosy i spuścił głowę. — Ach, po prostu miałem portal randkowy i wyszło, że to my ze sobą pisaliśmy. Były to fajne, szczere rozmowy. To nie tak, że robiłem to wcześniej i pisałem z randomowymi ludźmi czy coś… 
   — Czasami trochę odskoczni się przydaje — rzuciłam. 
   — Odskoczni, tak… — potwierdził i odkaszlnął. — Wracając. Na tym spotkaniu było… dziwnie, ale jakoś zaczęliśmy gadać, śmiać się i inne pierdoły — uśmiechnął się pod nosem po tych słowach. — Był zupełnie kimś innym. Nie tym kim okazał się w szkole. Nim się obejrzałem, wakacje się skończyły, a ja zacząłem czuć… coś. Zebrałem się na odwagę i zapytałem co on o nas myśli. Nie odpowiedział jakoś zobowiązująco, ale nie wydawało się, żeby miał coś przeciwko, wiecie… 
   Pokiwałyśmy jedynie głowami, kiedy na nas zerknął. 
   — Po rozpoczęciu szkoły próbowaliśmy się spotkać trzy czy cztery razy, za którymś widziałem go w galerii razem z Moniką. 
   — Och — wymsknęło mi się. — Czyli to z nim byłeś umówiony? 
   Iza zerknęła na mnie podejrzliwie. Racja, nie wspomniałam jej o tym, myśląc, że chodziło o Monikę. Nie chciałam wtedy, żeby moje słowa ją zraniły. 
   W dodatku uświadomiła sobie, że w pewnym stopniu to ja pomogłam Monice związać się jakkolwiek z Dawidem. Poczułam się z tym naprawdę źle. 
   — Tak. Potem widywałem ich na korytarzach, w różnych… chwilach. Zazdrość i ból się we mnie kotłowały. Mimo, że nic mi nie obiecywał ja… czułem się oszukany. Nie mówiłem wam, bo się bałem. Nie wiem czego, byłem głupi. 
   — Dokładnie wiem o czym mówisz. — Posłałam mu współczujące spojrzenie. 
   — Jeszcze ta afera ze stosikiem — powiedział, jakby nie dowierzając. — Wszystko się popsuło. Przekonałem go, żeby wszystko wyprostował pod warunkiem, że nic nikomu nie powiem o naszej relacji… jego ojciec by chyba tego nie zniósł. 
   — To wszystko moja wina, pewnie gdybym… — przerwałam mu. 
   — Nie, Zosia. To w ogólnym rozrachunku było tylko i wyłącznie moją winą, a raczej ja po prostu rozzłościłem wtedy Dawida. Tego dnia spotkaliśmy się po ostatniej lekcji i… byłem sfrustrowany, chciałem usłyszeć od niego, dlaczego zaczął „spotykać” się z Moniką skoro… w każdym razie pocałowałem go, a on wyszedł, wkurwiony na cały świat. 
   — Nie wiem co mu odbiło na boisku — mówił dalej — i to nie przez to, że ludzie mogliby się ze mnie śmiać nie chodziłem do szkoły. No, nie w całości. Po prostu gdybym go znów spotkał, chyba bym nie dał rady, po prostu… nie. 
   Zapadła chwila ciszy. Każde z nas układało sobie w głowie nowo nabyte wiadomości. Musiałam przyznać, było ich sporo. 
   — Skoro Dawid też coś do ciebie czuł, a jego ojciec, jak wspomniałeś, był taki… może Monika była zwykłą przykrywką? Co ci odpowiedział jak o to zapytałeś? — spytałam. 
   — Nie pamiętam, myślałem wtedy tylko o tym jak zazdrosny byłem. 
   — To by potwierdzało wersję Moniki, że chłopacy tylko się „popisywali”, chociaż to i tak było okropne — mruknęłam. 
   — Nie dziwię się, że tak się zachowywałeś. Te emocje, których doświadczałeś… i jeszcze myślałeś, że byłeś z tym sam… — Głos Izabelli się załamywał. Podeszła do niego i mocno przytuliła. 
   Postanowiłam się nie ruszać, chcąc dać im chwilę. Bardziej dając tę chwilę Izie. 
   — Życie potrafi być zrąbane, wiecie? — rzuciłam, kiedy już się od siebie odsunęli. 
   Iza zaśmiała się krótko i przetarła twarz dłonią, a Łukasz uśmiechnął się delikatnie. 
   — Cieszę się, że mimo to wciąż jesteśmy „wiecznym trio”. 
   — Nie takim wiecznym. Właśnie skończyliśmy nasz pierwszy kryzys — zaśmiał się chłopak. 
   — Każde małżeństwo je przechodzi — zawtórowała mu Iza. 
   — Poradzimy sobie, prawda? 
   Posłałam im pytające spojrzenie i najszczerszy uśmiech jaki tylko potrafiłam. Zbliżyliśmy się do siebie i chwyciliśmy za ręce w nasz, niepowtarzalny sposób. 
   — Bo jak nie my to kto? — zanucił, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech, o ile było to możliwe. 
   — „Wieczne trio” poradzi sobie ze wszystkim — powiedziała z przekonaniem Iza. 
   Byłam pewna, że w tamtym momencie składaliśmy kolejną obietnicę. Tym razem taką, której za nic w świecie nie zamierzaliśmy zerwać. 



Cześć, kochani - po raz ostatni!
Witam Was po raz ostatni przy tym opowiadaniu. Nie jestem w stanie opisać co aktualnie czuję.
S k o ń c z y ł a m tę historię!!! Wciąż nie wierzę, że mi się udało.
— 16 rozdziałów, dodatkowo epilog i prolog; łącznie około 36 tys. słów i objętościowo ponad 120 stron w Wordzie czcionką 12 TNR. 
— 15 obserwatorów; ponad 3 tys. wyświetleń bloga i wielu wspaniałych czytelników! 
— Opowiadanie zakończone w przeciągu roku.
Chciałabym podziękować każdej osobie, która chociaż raz skomentowała u mnie rozdział, a są to:

CAMILLE ♥♥♥ - tobie w szczególności! za to, że dosłownie pod każdym rozdziałem dawałaś o sobie znać, każde twoje słowo dodawało mi wiele motywacji, zwłaszcza pod ostatnimi, naprawdę dziękuję
CHERRY
MALUSIAA HERONDALE (MALUSIAA)
LEAH
A. ANIA
NATOLA
KATE
CHLOE
ANNA.
MARTYNA
NATHALIA
MIRANDA
KYLIE
OLCZIA
JULIET A.
BLUME AND LIVHANA
CHLOE
FALLON
✝AUTUMN✝
i za każdy anonimowy komentarz, oraz nawet to jedno nabite wyświetlenie!

Nie wiem co powiedzieć. Trochę mi smutno kończyć ich historię, ale prawda jest taka, że choć mogłabym napisać jeszcze dwa razy tyle rozdziałów, byłoby to nic innego jak "lanie wody", czyli nic dobrego. Mam nadzieję, że kilka niedopowiedzeń, przemilczanych kwestii jedynie ruszy Waszą wyobraźnię i sami sobie "dopowiecie" resztę.
Jestem otwarta na wszelkie dyskusje w komentarzach, może teorie (np. dlaczego Miłosz powiedział co powiedział, jak dokładnie było w relacjach Dawid - Łukasz, no i co z Izą itd, itp).
Osobiście podobała mi się ta historia. Mogłam się odprężyć przy jej pisaniu. Mam nadzieję, że jej nie zepsułam i, że Wam się podobała.
KOCHAM WAS Z CAŁEGO SERCA I JESZCZE RAZ OGROMNE DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!
Tulę, Shoshano.

Ps. wyczekujcie, niedługo dam Wam znać o czymś... nowym.

2 komentarze:

  1. Miłosz na pewno był w ogromnym szoku, gdy usłyszał wyznanie Zosi. Zaskoczyła go i bez żadnego uprzedzenia postawiła przed faktem dokonanym. Nie można mieć jej jednak tego za złe. Chyba każdy na jej miejscu chciałby w końcu wiedzieć na czym stoi. Nawet jeśli przyniosło jej to tylko ogromne rozczarowanie...
    Miłosz uważał, że są przyjaciółmi i nigdy nie wykroczą poza tę relację. Dlatego zareagował jak zareagował. Poza tym sam wydaje się być ogromnie pogubiony w swoich uczuciach. Być może on nadal kocha Laurę mimo że wiele problemów w życiu ma przez nią, albo też chciał po prostu chronić Zosię przed samym sobą. Pozostały tylko domysły.
    Mam nadzieję, że Zosi uda się w niedługim czasie wyleczyć z tego praktycznie od samego początku niemożliwego uczucia. Liczne także, że Miłosz odzyska spokój i ułoży sobie życie. Obydwoje zasługują na szczęście.
    Cieszę się, że Iza dała się namówić Zosi i przyszła odwiedzić Łukasza. Najwyższy czas na to. Chłopakowi na pewno przyda się jej wsparcie i poczucie, że w pełni go akceptuje. Cała trójka zdobyła się nareszcie na szczerą rozmowę i wyjawienie pewnych tajemnic. To na pewno im pomoże. Najważniejsza jest w końcu przyjaźń, a taka jak ich jest wyjątkowa, co pokazali na przestrzeni całej tej historii. Nic nie było w stanie zniszczyć ich przyjaźni. Jestem pewna, że "wieczne trio" przetrwa.
    Wciąż nie mogę uwierzyć, że to naprawdę epilog. Będzie mi brakować tego opowiadania i jego bohaterów.
    Na koniec chciałbym Ci podziękować za możliwość czytania tej historii, której komentowanie było czystą przyjemnością.
    Mam nadzieję, że wkrótce znowu będę miała okazję przeczytać coś Twojego autorstwa. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Już na wstępie bardzo Ci dziękuję za każdy komentarz, a w szczególności za ten *^*.
      Hm, bardzo podoba mi się Twój tok rozumowania w sprawie Miłosza. Powiem tylko, że masz dużo racji. Bo przecież czy tylko jeden powód musiał istnieć, gdy ten odpowiadał Zosi?
      Znając Zosie, na pewno sobie poradzi, ma przecież obok siebie wspaniałych ludzi, którzy ją wspierają ;D.
      Bardzo się cieszę, że odczułaś podczas czytania opowiadania to jak ważna jest dla Zosi przyjaźń. Takie właśnie miało być to opowiadanie. O przyjaźni (w jak największym stopniu).
      To takie miłe czytać, że historia tak bardzo Ci się podobała, że będzie ci jej brakować! To jak miód na moje serce ^^.
      Szykuję coś co od dawna chodzi mi po głowie. Mam nadzieję, że wypali!
      Jeszcze raz dziękuję.
      Tulę mocno,
      Shoshano <3

      Usuń

layout by oreuis