niedziela, 24 marca 2019

Rozdział 12


   Atmosfera w klasie była niezmiernie dusząca i napięta. Dopiero po tygodniu od powrotu do szkoły uświadomiłam sobie, że mimo rozwiązania incydentu i tak w oczach innych uczniów stałam się „osobą, przez którą byli pozbawieni udziału w konkursie”. To, że dyrektor i mała grupka osób znała prawdę, nie oznaczało jeszcze, że uniknę tych niekomfortowych uwag lub spojrzeń kierowanych w moim kierunku. 
   Z całych sił starałam się o tym nie myśleć. Puszczałam mimo uszu wszelakie komentarze czy też niemiłe zachowania jak na przykład za mocne uderzenie ramieniem albo podbieranie piórnika i chowanie go po kontach. 
   Łukasz i Izabela byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Z początku nie wspominałam im o tym jak traktują mnie rówieśnicy, ale z czasem było to chyba nieuniknione. Zwłaszcza, że chodziliśmy do tej samej szkoły. 
   Któregoś dnia Łukasz zauważył jak na korytarzu jeden z moich „kolegów” z klasy popchnął mnie na szafki z taką siłą, że odbiłam się od nich i prawie upadłam na ziemię. Podbiegł wtedy do mnie i wypytał o co dokładnie chodziło. Nie chciałam unikać odpowiedzi, więc powiedziałam mu o całej sytuacji najprościej jak potrafiłam. 
   Niedługo po tej sytuacji prosił mnie razem z Izą, żebym mówiła im o wszystkim i, że w razie potrzeby miałam dać im znać, a staną za mną murem. 
   Było mi głupio, że ich w to wplątałam. Już i tak niesamowicie mi pomogli, próbując oczyścić mnie z zarzutów dotyczących stosika i alarmu, a wtedy doszło jeszcze to felerne zachowanie innych. 
   Wszystko to zdawało się jednak nie mieć tak wielkiego znaczenia w porównaniu z parzącą wręcz relacją z Moniką. Od naszej ostatniej rozmowy nie odezwała się do mnie, nawet nie spoglądała w moją stronę. Zupełnie jakbym nie istniała albo była niewidzialna. Czułam się źle, myśląc o niej i o tym co usłyszałam w parku. Jeśli to było prawdą, a ona siedziała w tym bagnie po uszy, nie chciałam zostawać bierna. Szczególnie jeśli chodziło o Łukasza. Co prawda nie odpowiedział konkretnie na pytanie co do jego uczuć względem dziewczyny, ale byłam przekonana, że coś musiało być na rzeczy. Przecież w innym przypadku raczej nie zareagowałby w ten sposób. 
   Dotychczas nie miałam siły ani chęci, żeby zacząć z nią rozmowę, ale czas się nie zatrzymywał, a im więcej go upływało tym mniej wiedziałam jak się do tego zabrać. Postanowiłam więc nie odkładać tego w nieskończoność.
layout by oreuis